Czy obłęd jest prawdą?

Są filmy, w trakcie których czujemy się nieswojo. Nie dlatego, że jesteśmy świadkami przemocy czy gwałtu. Obserwujemy świat rzeczywisty, świat realny, dzisiejszy – jesteśmy pewni owej rzeczywistości i tego, co ona zawiera. A gdy zdarza się coś, co do niej nie pasuje, coś z mianem „magicznego”, nie pasującego do naszego świata, a więc i tego filmowego, uśmiechamy się pobłażliwie i kwitujemy hasłem: religia, obłęd. I aż do ostatniej sceny jesteśmy przekonani, że oglądamy szaleńca.

Mina rzednie, kiedy główny bohater ma rację, a obłęd jest tylko inną formą rzeczywistości. Jest to dla nas zaskoczeniem i to lubimy, pożądamy takiego efektu. Zaczynamy się czuć nieco gorzej, kiedy zadamy sobie pytanie: czy to było prawdziwe?

Jakże łatwo powiedzieć: to jest film, tu wszystko jest możliwe, tu wszystko jest fikcją. Ale przecież pół godziny wcześniej rzeczywistość filmowa równała się naszej. Skoro więc tamten świat jest rzeczywisty… może i w naszym istnieje Bóg, schizofrenicy nie są chorzy…

Nie czujecie się nieswojo?

Nie wiadomo, kto ma rację.

I nigdy się nie dowiemy. Nie piszę „chyba się nie dowiemy”, bo to by dawało cień nadziei, że prawda gdzieś tam jest. Dlaczego najlepsi matematycy są schizofrenikami (przynajmniej w filmach)?

Skąd możemy wiedzieć, że coś co inni widzą nie istnieje?

Skąd mamy mieć pewność, że pozory nie mylą?

Widziałam kilka filmów właśnie o tym. I właściwie sama zaczynam się zastanawiać, czy nie ponosi mnie wyobraźnia… czy sama nie wariuję.

Patrzę na Donniego Darko i widzę chłopca, zwykłego chłopca, który ma burzę hormonów i bujne libido, który chce mieć dziewczynę i nienawidzi nauczycieli. Który jest schizofrenikiem, ale jego tok myślenia jest zadziwiająco klarowny. Wyjątkowo normalny chłopak w szalonej, katolickiej szkole.

Widzimy jak chodzi z siekierą, jak strzela z pistoletu, wypytuje o podróże w czasie. I jego widok nas przeraża, dlatego że on po prostu tak wygląda. Budzi w nas strach bo ma dziwny uśmiech szaleńca-onanisty (tu przyznam Jake’owi Gyllenhaalowi, że zagrał tą rolę brawurowo), garbi się i chodzi jak lunatykujący goryl, ale… tak chodzą wszyscy nastolatkowie. Gdyby wyrzucić z fabuły schizofrenię, Franka i podróże w czasie pomyślelibyśmy, że jest zwykłym zagubionym nastolatkiem. Ale nagle siekiera na plecach zmienia wszystko. I wszystko staje się możliwe.

Co sobie pomyślisz, mijając jutro swojego Donniego Darko?