Almodovar to to nie jest

Co Konecki i Saramonowicz chcieli zrobić? Nie wiem. Co im wyszło? Pokraka. Inaczej tego nazwać nie można.

Pomysł z pozoru dobry – wybuchowa mieszanka homo, hetero, trans i bi, okraszona schizofrenią i krytyką Kościoła Katolickiego. Niestety, mieszanka przyprawia o ból głowy.

Autorzy chcieli zapewne lekko zamieszać w głowie widzom, proponując nieco inne spojrzenie na chorobę Kostka. Widzów zamieszano, ale za bardzo, nie do końca w sumie wszystko wyjaśniając. A widz nie lubi wychodzić z kina zbyt zamieszany. Chociaż koniec filmu widziałam z jakieś 20 razy, do tej pory nie rozumiem, gdzie i po co Kostek wybiega z mieszkania, co się z nim dzieje i co to w ogóle miało znaczyć. Zapewne wiedzą to tylko autorzy.

Wątek gejowski, czy też lesbijski, jest tutaj wszechobecny i nieobyczajne jest tylko chamskie potraktowanie tematu: konferencja w Zrzeszeniu Lesbijek, a toalecie zabawiały się 4 panny; jedyną lesbijką z prawdziwego zdarzenia, jaką poznajemy, jest cyniczna Klara, która na dodatek jest skłonna do zdrady tak samo, jak każdy facet (A, także Teresa, ale o niej później). Trzy postaci są godne omówienia i zjechania od góry do dołu.

Luna. Po pierwsze – imię beznadziejne. Po drugie – większego braku realizmu dawno nie widziałam. Luna jest instruktorką krav magi, co jeszcze da się przełknąć, ale już to, że ta lalunia była w wojsku przeraża – szczerze wątpię, czy kobieta tak wyglądająca w wojsku by wytrzymała i miała taką pozycję, raczej nie byłaby brana poważnie, podejrzewałabym nawet molestowanie. Zresztą Luna na każdym kroku wygląda strasznie, najwidoczniej ktoś nie umiał jej dobrać ubrań i makijażu – wszędzie wystają jej ramiączka od stanika albo makijaż jest beznadziejny. A jej suknia ślubna (można ją zobaczyć na jednym z teaserów) to kwintesencja kiczu i tandety; na szczęście nie widziałam dołu, którym pewnie byłyby kolarki, adidasy i mnóstwo koronki, a może nawet pończochy? Nawet z tej kiecki (białej) wystawały ramiączka (czerwone/bordowe)!!! I oto taka „żyleta” zostaje lesbijką. Czemu? Bo niezbyt mądry ani piękny kochanek (prezenter z talk show) nie rozwodzi się ze swoją żoną, tylko zachodzi z nią w ciążę. Po czym wpada w ręce Klary, dzięki której wchodzi do Stowarzyszenia Lesbijek (czy czegoś takiego) i zostaje jedną z najaktywniejszych członkiń.

Kasia. Była Kostka, dla niego poświęciła wszystko, ale najwidoczniej trudno jej było zrozumieć, że jednak jej nie kocha. Hm, chyba nawet od tego trochę oszalała, a przynajmniej tak się zachowywała. I z tej całej desperacji miała skok w bok z Klarą.

Ryszard. Tatuś Kostka. Szczęśliwy chłopak Marii, w wyniku intrygi zrywa z nią i wyjeżdża. Po pewnym czasie zmienia płeć (tzn. jest kobietą z wyboru) i zostaje celebrytem w świecie homo. Ale na kobiety nadal leci. A Marię nadal kocha.

Maria/Teresa. Brawurowa podwójna rola Danuty Stenki, jedyna perełka w filmie. Teresa to lesbijka ukrywająca się ze swymi preferencjami, gorliwie i prawdziwie wierzy w Boga, współpracuje ze swoim bratem, księdzem (taki wczesny o. Rydzyk). Maria przez całą akcję jest wariatką – postać jak najbardziej tragiczna i piękna. Dla tych dwóch ról warto się troszkę pomęczyć przed ekranem. Nie wiem, może dlatego tak oceniam te dwie postaci, bo Teresa ubiera się szalenie stylowo, jest wręcz uosobieniem kobiecości, a prostota i skromnośc jej ubioru idealnie współgra z jej pobożnością. Zaś Maria tak naprawdę nie jest chora psychicznie, tylko rozpaczliwie nieszczęśliwa.

Kościół Katolicki został ukazany całkiem powierzchownie i przedstawiony jako instytucja szalonych pomysłów („Jezus prosi, zwolnij” zamiast Czarnych Punktów; Pielgrzymka dziewic NA SZCZUDŁACH), demagogii i robienia kasy.

Inga Wawras. Postać przyjemnie barwna. Reżyserka, z wszystkiego, nawet Szekspira, zrobi materiał o lesbijskim wątku. Z feministycznego pornosa dzięki jej pomysłom wyszłoby coś fantasmagorycznego. Scenki, gdy chce otworzyć aktorów, wyżywając się na owocach i połaciach mięsa najleży do najdziwniejszych w historii kina. Mimo swoich tekstów o poświęceniu sztuce, potrafi wyciągnąć z Klary pieniądze.

Lesbijki ze Szwecji. Cóż w tych paniach takiego wyjątkowego? Otóż chyba żaden z realizatorów nie zadał sobie trudu dowiedzenia się, jak wygląda typ urody skandynawskiej. Owszem, Szwedki są blond, ale NATURALNIE, tymczasem nawet kretyn by zauważył, że te filowe są farbowane, bo im ciemne pasemka wystawały. Dalej, cera skandynawska zazwyczaj niepodatna jest na opalanie, bo zamiast brązowieć, czerwienieje. To nic, nasze panie są prosto po solarium. Mało tego, są puszyste i mają wielkie cycki. Generalnie są kiczowate jak (prawie) cały film.

Pomysł był niezły, naprawdę. Taka wyśmiewcza komedia, ze wszystkiego. Taki nasz Almodovar, bo jednak te historie są, tragiczne, pełne desperacji i nieutulonego niczym żalu. Może by wyszło… Ale czy autorom na tym zależało? Nie. Wszelkie argumenty za tym cichną, gdy oglądamy jakąkolwiek reklamę, teaser, plakat czy zapowiedź. Reklamy nie mówią niczego poza tym, że w filmie jest dużo seksu, dużo nieobyczajności i że będzie goło. Najlepszy jest chyba plakat (bardzo rzadko spotykany), który najlepiej wyraża cel duetu Konecki&Saramonowicz: plakat przedstawiający oglądalność Ladies i Testosteronu i zastanawiający się, ile zbije film trzeci.

Więc zamiast Almodovara jest P. J. Hogan.

6 thoughts on “Almodovar to to nie jest

  1. MR pisze:

    Ja wiem że z kulturą trzeba być na bieżąco ale…. ;]

    mogłaś poświęcić czas na coś ciekawszego co akurat leci na świecie. Ja nie miałbym zacięcia rozgryzać takiego bzdeta i rozkładać go na kawałki.

    No ale po sesji studenci dziwniejsze rzeczy potrafią robić 😀
    pozdrawiam i miło czytać ponownie

  2. Bellatrix pisze:

    Czyżbym o tym nie wspominała? Pracuję w kinie i oglądam to co w kinie jest. Sama z własnej woli nigdy w życiu bym nie zapłaciła za bilet na TAKI film. A tak człowiek ogląda i jakieś wnioski się nasuwają.
    Tak, studenci potrafią robić różne dziwne rzeczy… u nas w pracy sami studenci, maniany, jakie czasami odwalamy przechodzą ludzkie pojęcie 😀
    Zresztą, poza filmami zajmuję się także innymi rzeczami, np. usiłuję dociec, czym jest mizuage i czy wszystkie gejsze się malują, czy tylko maiko. Oto jest pytanie!
    Pozdrawiam i cieszę się, że smakowało ^^

  3. telemach pisze:

    wyrazy współczucia. To straszne musieć coś takiego oglądać…

  4. Bellatrix pisze:

    Nie śmiej się. Z musu oglądam tylko koniec i reklamy początkowe (te z „Faceta” od początku do końca są żenujące). Z resztą jest różnie, na szczęście za często całego nie widywałam, nie wytrzymałabym psychicznie.
    Za to na „Zakupohioliczkę” latamy pasjami. Bo facet fajny.

  5. telemach pisze:

    Ja się nie śmieję. Ja muszę robić zaległe oświadczenia podatkowe. Nie do śmiechu…

  6. Bellatrix pisze:

    Za mnie to robi Mama… na razie. A co potem?
    Dobrze, że chociaż jest z czego robić oświadczenie… 😉

Dodaj komentarz